Dziś będzie o
kocie. A dokładnie o kocie, którego wspólnie z bratem przygarnęliśmy 28
sierpnia. Jest, więc okazja powiedzieć o nim parę słów, bo niedawno minął
miesiąc odkąd jest z nami.
Na imię mu Cwaniak
i jest młodym na oko półrocznym kocurkiem. Jest bardzo piękny i żywy. Uwielbia,
kiedy ktoś go głaszcze lub drapie za uchem oraz lubi się bawić, chodzić po drzewach i jest niezwykle
towarzyski. Aż trudno uwierzyć, że ktoś mógł go porzucić.
Nie sądzę żeby
uciekł od kogoś, bo: a) nikt u nas na wiosce i w okolicy nie hoduje kotów, jako
,,domowych towarzyszy zabaw”, b) był za bardzo wystraszony jak na uciekiniera.
Kompletnie nie rozumiem jak można być tak głupim i wyrzucić tak mądrego kota,
by zdechł lub by coś go zjadło. Przecież kota można komuś oddać. I nie sadzę by
nikt go nie chciał wziąć. Poza tym z tego, co sama zauważyłam ten kot jest
idealny dla dzieci. Wiec, dlaczego? To
pozostania tajemnicą.
Kiedy Cwaniak do
nas przyszedł było z niego bardzo mruczące chucherko. Poza tym widać było, że
był głodzony, gdyż jadł żaby. No trzeba
by być nieczułym, aby takiego kota odrzucić. Mama na początku nie miała o nim
zbyt dobrego zdania, ale parę dni po przygarnięciu zaczął łapać myszy i został
ostatecznie zaakceptowany.
Obecnie ma własne
miejsce do spania i miskę, dzięki czemu trochę przybrał na wadze i dostał
lepszego futerka, (które mnie przypomina futerko pluszowego misia).
Ale przede
wszystkim ma kochających ludzi, którzy się o niego troszczą. Można powiedzieć, że z niego jest prawdziwy
Szczęściarz, a nie Cwaniak. Chociaż
trzeba być naprawdę cwanym, by z deszczu nie trafić pod rynnę, ale w ciepły kąt
pełen kochających osób.
Wiem, że trochę niewprawnie o nim opowiadam. Ale
czy można o kochamy zwierzaku lub osobie opowiedzieć wprawnie jak o postaci z
książki czy z filmu? Kiedy ma się tyle do powiedzenia, ale nie wszystko chce
się ujawnić, bo niektóre spawy i szczegóły chce się zostawić tylko dla
siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz