NOTKA SPECJALNA!
Ta notka
poświęcona będzie dla ,,Małej syrenki”. Jednak to nie będzie recenzja tej uroczej
bajki Disneya, ale moje przemyślenia na jej temat.I w tej notce nie znajdą się zdjęcia mojego autorstwa, a grafiki z Google grafika.
Nie mam nic do całej fabuły. Jest nawet
ciekawa, a do tego taka urocza :D Ale też i trochę naiwna. Jakoś mnie nie dziwi,
że ojciec tak łatwo ufa swojej ukochanej córce, którą bądź, co bądź kocha
bardziej niż inne (i to też mnie nie dziwi) mimo tego, że ciągle przysparza mu
problemów i ogóle się go nie słucha (też tak mam).
Jednak od sceny z Urszulą (wiedźmą morską) i już
do końca filmu dręczyła mnie jedna myśl. Że ta historia pokazuje ile to można
zrobić i ile poświęcić żeby zdobyć faceta swoich marzeń i snów chodź nigdy na
oczy nie widziało się prawdziwego człowieka.
Ariel poświęciła:
swój ogon, głos, możliwość nie zobaczenia już nigdy więcej ojca, sióstr innych
syren oraz swoich podwodnych przyjaciół. Sporo jak dla jednego faceta. Zwłaszcza,
że nie ma za bardzo możliwości odwrotu ze względu na kontrakt, ale tez i bez
niego. Jednak zawsze można liczyć na interwencje kochanego ojca- króla mórz i
oceanów- Trytona. No i tu też jest kłopot, bo pomoc z jego strony jest raczej
możliwa tylko, jeżeli Ariel będzie znajdowała się nieopodal lub nad brzegiem morza/oceanu.
W innym przypadku może być z tym kłopot. O i jeszcze następna sprawa czy nasz książę
z bajki okaże się tak samo kochający, liryczny i opiekuńczy, co przez te dwa dni,
kiedy był z księżniczką mórz. Przypominam, że trzeciego dnia Urszula zmieniła
się w niczego sobie dziewczynę i zaczarowała (nie oczarowała) księcia głosem Ariel,
który na mocy kontraktu odebrała syrence. I czy przypadkiem jak się znudzi księciu ona i
jej głos (kolejne przypomnienie- o najpierw zakochał się w jej głosie) nie
zamknie jej w zamku razem z dziećmi, a sam nie wyruszy w poszukiwaniu nowej
lubej. Albo na odwrót. Ona go zostawi. Następna sprawa dzieci. Czy ich dzieci
będą ludźmi czy syrenami? Albo czy jeżeli będą ludźmi, będą potrafiły zmienić się w syreny? Nie muszę
raczej wyjaśniać, o co mi chodzi.I nie szkodzi, że istnieje kontynuacja ich losów. Mam na myśli tak pięć lub dziesięć lat po tym jak zawarli święty związek małżeński.
Jest tyle wątpliwości dotyczących przyszłości
naszej pięknej czerwonowłosej, że trudno je tu wszystkie w kilku zdaniach
wymienić. I ciągle pojawiają się nowe
pytania. Chodź by te podstawowe. Czy warto było tyle poświęcać? I czy na pewno
Ariel i Eryk żyli długo i szczęśliwie? Tego zapewne się już nigdy nie dowiemy.
A może… jednak…
ktoś w przyszłości wpadnie na pomysł zrobienia ekranizacji różnych baśni
powiedzmy pięć albo dziesięć lat po ślubie naszych milusińskich (chodź kontynuacja tego filmu jest ). To mogłoby być nawet
ciekawe, ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że dalszy ciąg napisze ktoś, kto
naprawdę się na tym zna, a nie jakaś przypadkowy scenarzysta lub pisarz z
ambicjami, ale bez talentu do układania słów w logiczną całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz