Alicjo wiesz, co?
O miłości tak często pisze nie, dlatego,
że to jakoś szczególnie mnie dotyczy. Miłość do drugiej osoby (płci przeciwnej)
jest dla mnie czymś, czego nie doświadczam. Może nawet nie doświadczyłam, bo
było to tylko zauroczenie. O tym uczuci lubię rozmyślać i wyobrażać sobie jakby
to było mieć kogoś przy sobie. Co bym wtedy czuła i jak by to tak w ogóle wglądało.
Nie rozumiem jej i dlatego chcę ją
zrozumieć. To wielkie uczycie, które jest człowiekowi tak bliskie, że aż go
zaślepia i albo podcina mu skrzydła albo pomaga nauczyć się latać. Właśnie to
uczucie lotu tak często chciałabym poczuć. Jak to jest, gdy będąc na ziemi
człowiek czuje, że leci i chce latać z drugą osobą. To uczucie szybko bijącego serca niemożności
wypowiedzenia ani jednego słowa i to skrępowanie przy kimś, kogo bardziej niż się
lubi. Czuć to wszystko i kochać to jest coś. Czuć piękno świata wynikające z
faktu miłości do drugiej osoby. Być tak szczęśliwym jak to jest tyko możliwe i
tańczyć na polu pełnym mleczy by potem opaść w nie i patrzeć na świat cały czas
czując szczęście. To chcę poczuć. Chcę by uczucia we mnie się biły o
pierwszeństwo przemowy na temat mojej drugiej połówki. Niepokój i szczęście.
Wiara i jej brak. Niech się biją. Niech toczą wojnę. A ja niech będę naprawdę
zakochana i szczęśliwa razem z tymi wszystkimi doznaniami kotłującymi się we
mnie.
Alicjo dopiero wtedy zapewne zrozumiem, co to jest miłość.
I proszę powstrzymuj mnie wtedy tylko w ostateczności.