Postanowiłam pobawić się w łowcę piorunów i kilka złapać.
Rzecz jasna przy moim sprzęcie ni było mowy o siedzeniu
na podwórku pod płaszczem przeciw deszczowym i robieniu ,,na żywca” zdjęć
piorunom. Które na swój sposób są fascynujące.
Więc jak zrobić i się nie narobić?
Otóż dość prosto. Nakręcić film i wyciąć z niego ujęcia
piorunów!
Ale to chyba oczywiste…
Oto kilka piorunów. Jakość tragiczna, ale czego można
było się spodziewać po ,,łapaniu” z filmu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz