Dokładnie nie wiem, co można nazwać taką chwilą. Czy to
będzie TEN moment, kiedy coś nam się uda i czujemy się absolutnie spełnieni w
danej roli. Czy może to ta chwila, kiedy przytulając się do ukochanej osoby
zamiera cały świat wokół nas i nagle nic dla nas nie istnieje tylko my dwoje.
Czy może chwilą perfekcji można nazwać chwilę ciszy, którą udało nam się złapać
w naszym zabieganym życiu pełnym różnego rodzaju dźwięków, które trwają i
trwają.
Dla mnie taką chwilą
perfekcji była chwila, kiedy miałam wrażenie, że wszystko nagle zamarło,
zatrzymało się a jednak nadal biegło do przodu. Jednak czas się nie zatrzymał, a mimo to czułam,
że jestem w takiej jakby bańce gdzie niczego nie ma. Doskonała chwila.
Doskonalszej nie jestem nawet teraz sobie wyobrazić. To uczucie, że nie ma
niczego. Jestem tylko ja i mój kot cicho mruczący mi na kolanach lub słodko
pochrapujący. Naprawdę cudowne uczucie.
Mam cichą nadzieję, że jeszcze się powtórzy… I wam życzę
takiej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz